No nie mogło być inaczej. Przecież to oczywiste, że takie miejsce jak Hotel Natura Mazur położone nad jeziorem. W otoczeniu lasu gdzie natura prawie dosłownie „wchodzi” w architekturę budynku może być tylko totalną wyspą wytchnienia.
W moich podróżach, które dziele zazwyczaj z dwiema stałymi towarzyszkami, najbardziej zadziwia mnie to, jak nasze wyjazdy rozwijają się w zależności od miejsca, w którym jesteśmy. Jakie ono daje możliwości, w jaki sposób ukierunkowuje nasze uczucia i potrzeby. Wycisza nas lub wręcz wyzwala dzikość. Hotel Natura Mazur zdecydowanie koi. Koi zmysły, duszę. Od przekroczenia progu masz uczucie, jakby ktoś obłożył Twój świat miękką, zamszową gąbką i pozwolił ci się wygodnie rozsiąść. Bez zmartwień, niepotrzebnych myśli o pracy, związkach, życiu nastraja cię na „tu i teraz” i na Twoje własne potrzeby.
Hotel jest piękny.
Nawiązuje swoimi kolorami i materiałami do otaczającej go przyrody, ale też znanego bywalcom, klimatu Mazur. Przestronne korytarze, komfortowe pokoje, ale to, co urzekło mnie najbardziej-zagospodarowana hotelowa przestrzeń dla gości. Niee, nie mówię tu o SPA, Basenie, pakiecie saun. Nie mówię nawet o genialnym zewnętrznym jacuzzi. I mimo tego, że zachwycał mnie taki bajer jak aromatyczne jakuzzi (ah w całym hotelu pięknie pachnie) to moje serce skradła wielka, ale naprawdę gigantyczna sofa ustawiona na piętrze pomiędzy regałami z książkami i magazynami. Wylądowałyśmy na niej z kieliszkiem wina, kiedy to dając odetchnąć pracownikom restauracji, umiejscowiłyśmy się tam po kolacji.
Szczerze mówiąc poczucie czasu ginie w tym miejscu zupełnie. Nawet nie zauważyłyśmy, kiedy po genialnej kolacji i niecałej butelce wina nastał późny wieczór. Najedzone, zrelaksowane po całym dniu w SPA dałyśmy się wciągnąć w miękkie obicia sofy na piętrze, rozpływając się nad posiłkami. Tu wszystko jest przepięknie podane. I nie chodzi tylko o zastawę czy nakrycie stołu. Każde danie, które wychodzi z kuchni, jest dopieszczone, ciesząc nie tylko podniebienie, ale również oczy. To, co mnie zaintrygowało we wszystkich serwowanych daniach, to tatar na słodko. Jadłam różne autorskie odmiany (kiedyś zresztą Wam pisałam, że dobry tatar to autorski tatar), jednak nikt nie odważył się go podać ze słodką nutą.
Brawo!
Niezależnie od tego, czy jadłam śniadanie, obiad czy kolacje serwowaną na bufecie, trzeba przyznać, że jakość dań oraz dbałość o szczegóły wywołuje w Tobie po prostu zadowolenie. Takie miejsca tworzą wyjątkową atmosferę. Rozpieszczają na każdym kroku. A Mazury słyną ze swojej cudownej gościnności, co potwierdza się w każdym obiekcie, jaki miałam okazję recenzować. Tu nie było inaczej. Wszystko się zgadza. Myśląc o tym miejscu, masz przed oczami relaks na najwyższym poziomie. On nie byłby możliwy bez odpowiedniej załogi, która od samego wejścia tworzy klimat. Oraz rewelacyjnego jedzenia, nad którym spędzasz połowę pobytu. A w naszym wypadku nawet trzy czwarte!
Coraz bardziej moje podróże zaskakują mnie takimi właśnie miejscami jak Hotel Natura Mazur. Przemyślanym, zadbanym kompleksie, w którym każdy znajdzie coś dla siebie. Który kryje w sobie ogromne zamiłowanie do piękna, gościnności i po prostu komfortu. Które powstało z miłości do ludzi. Uwierzcie mi, jest olbrzymia różnica w wypoczynku, kiedy wiesz, że Twoja forma spędzania czasu w hotelu jest osobiście sprawdzona przez osoby nadzorujące cały kompleks. Kiedy jest on dostosowywany do Ciebie i Twoich potrzeb. Kiedy jest po prostu naturalnie idealnie…