Dom Pod Skałą znajduje się w okolicy Gór Stołowych. Jest fantastycznym miejscem wypadowym na wszelkie piesze, konne, rowerowe, samochodowe wycieczki. Do Kamiennego Miasta w Czechach jest zaledwie godzina drogi. Do Kudowa-Zdrój i Kaplicy Czaszek-może 20 minut. Parki Krajobrazowe, Schronisko Strzeliniec z fantastycznym labiryntem ze skał-rzut beretem. A mimo wszystko jesteś w lesie. Jesteś na końcu wsi, pod skałą, na górce z przepięknymi widokami do kawy i jesteś sam.
Dom jest olbrzymi i od progu miałam wrażenie, że dosłownie zamieszkałam w kogoś głowie.
Artystyczna dusza sączy się tu leniwie z każdego kąta. Już sama jego architektura jest dość niecodzienna. Wyobraźcie sobie pudełko, do którego wsadzacie mniejsze pudełko. W ścianach pierwszego pudełka są sypialnie, kuchnia i duży salon z przeszkloną szybą wychodzącą na taras. W mniejszym pudełku ukryte jest pomieszczenie gospodarcze i łazienka. Tu się chwile zatrzymam, ponieważ na szczególną uwagę zasługuje wyposażenie domu. Nie mówię tu o meblach, pralce, suszarkach, ręcznikach bla bla. Nie. Mówię o tym, że ktoś, zanim oddał ten dom, pomieszkał w nim sam i po prostu wie, czego Tobie, podróżniku może zabraknąć. Znajdziecie szuflady, z przyborami typu: szczoteczka do zębów. Jak łatwo zapomnieć prawda? A będąc na końcu świata, jadąc na przykład w nocy jak My-nie chciałoby się szukać sklepu czy nawet rano specjalnie za czymś jeździć.
Nasza eskapada miała znamiona szaleństwa, co udowadnia tylko, że posiadanie małych dzieci (7 i 4) jest jedynie wymówką, by nie ruszać się z miejsca. Ja kończyłam pracę późno wieczorem, dla Was to nawet i w nocy. Dzieci więc wymyte i przebrane w piżamy zostały wpakowane do auta. Grzesiek z Atką (rodzice dzieciaków) spakowali dobytek i zgarnęli mnie po drodze. Tym sposobem, 4 godziny drogi dalej, czyli około godziny pierwszej w nocy wylądowaliśmy na miejscu. Dzieci od razu zostały przeniesione do łóżek. My usiedliśmy wreszcie po całym dniu i oddaliśmy się chwili w tak zwanym Ciociolandzie.
Ponieważ jak widzicie, logistyka podróży była dość niekonwencjonalna, nie mieliśmy ze sobą żadnego trunku, który by nas rozluźnił. I tu z ratunkiem przyszło znowu pomieszczenie gospodarcze! Skrzynki z piwem i piwniczka z winem, z których możesz skorzystać, a potem… odkupić i odłożyć dla kolejnych na miejsce. Świetny pomysł! To samo dotyczy właśnie pozostałych rzeczy: korzystaj, ale pamiętaj, że inni też mogli zapomnieć. Fantastyczne rozwiązanie, jeśli o takie miejscówki, położone na końcu świata chodzi!
Wracając do naszych pudełeczek, mniej więcej możecie sobie wyobrazić tę przestrzeń.
Wokoło mniejszego pudełeczka można biegać na około, mijając bajkowe zwierzaki na ścianie-misia pandę Kapitana palącego fajkę czy łosia w poważnych okularach. Wszystko, co w domu znajdziecie, ma jakieś niestandardowe pochodzenie. Lampy żywcem wyrwane z kopalni, zawory jak z jakiegoś statku, fotele z mieszkania lat 50. z Nowej Huty… miszmasz, na który reagujesz „o jaki czad”! Na piętrze jest pokój do gier i zabaw, piłkarzyki, książki, gry planszowe, szachy, zabawki. Dziwicie się więc, dlaczego dzieciaki od razu zapałały do tego miejsca taką miłością?
Na zewnątrz mały park linowy. Ogródek z kamiennymi schodkami, las, po którym można biegać i spacerować a do tego okna w całym domu pozwalając mieć na oku małe szkodniki, które baraszkowały, gdzie popadnie. Dla dorosłych sauna. Mały, urokliwy domeczek położony parę kroków dalej idąc mostkiem. I to powietrze! Czyste, zapierające dech w piersiach. Właściwie nie chciało nam się wychodzić i w sumie, jak w niewielu miejscach, mogę sobie wyobrazić cały tydzień w Domu Pod Skałą. Okolica bogata jest w atrakcje, ale i samo miejsce powoduje, że zwyczajnie odpoczywasz. Trochę pójdziesz tu, trochę tam. Przysiądziesz z kubkiem herbaty, zagrasz w grę, poczytasz książkę, posłuchasz muzyki (tak! Muzyka też tam jest!).
Dzieciaki pokochały Dom. Kostek i Tosia czuły się tam jak u siebie, mimo że przecież byli pierwszy raz, że oni wcale nie takie chojraki do przodu obydwoje i przecież byliśmy tylko dwie doby. Najlepszym podsumowaniem będzie pytanie Kostka, kiedy już wyjeżdżaliśmy i mój Brat tłumaczył, czemu już musimy opuścić lokal: „Tato, ale dlaczego jacyś obcy ludzie będą mieszkać w naszym domu?”. Kurtyna.