HELLO INDIA RESTAURANT (Kraków)


Na moim blogu recenzji restauracji indyjskich znajdziecie… trzy? Chyba nie więcej o ile mnie pamięć nie zawodzi, a przy tej kuchni jestem tego nawet pewna. Nie o to chodzi, że zraziłam się czy coś. Po prostu nie przepadam za tego typu kuchnią, a im starsza jestem, tym jakoś bardziej moje kubki smakowe sugerują mi, co lubię, a o czym mogę zapomnieć na zawsze. Tak samo, jak nigdy nie ciągnął mnie ten kierunek świata-Indie, podobnie ich kuchnia nie należy do moich ulubionych. Właściwie omijałam ją szerokim łukiem. Czasem podniosłam brew w podziwie (tych trzech miejsc, o których Wam pisałam) i to by było na tyle.

Do dzisiaj. Właściwie to rzucam Wam wyzwanie tą recenzją.

Znajdź mi lepszą kuchnię indyjską w Krakowie niż Hello India Restaurant, a postawię Ci obiad. Słuchajcie, normalnie zwariowałam, kiedy usiadłam w tak gustownie urządzonej restauracji, gdzie wszystkie przaśne akcenty kojarzące mi się z Indiami i takimi miejscami do tej pory rozwiały się niczym piasek pod kopytami mojego konia na Pustyni Błędowskiej. Cudowne kolory, mandale użyte jako dekoracje, witrażowe słonie z podniesioną trąbą na szczęście i… minimalizm. Już samo wnętrze sprawiło, że z miłą chęcią się w nim rozsiadłam, czekając na to, co będzie dalej. I też Wam powiem, czego zazwyczaj lub nawet pokuszę się o stwierdzenie-prawie nigdy nie robię, pochwalę obsługę. Kto mnie zna, to wie, że od lat pracuje w gastronomii i nie wypowiadam się na ten temat z różnych względów.

Tu zaskoczyło mnie ogromnie, że kelner wiedział, co jest w karcie.

I jak smakuje. I co z czym i do czego. Kuchnia indyjska jest bogata w smaki. Sosy, przyprawy, poziomy ostrości i na dodatek z menu można by zrobić książkę na dobranoc-no sorry, ale tak jest. Drugie tyle kartek przeglądam w karczmach w górach, jeżeli mam to zobrazować komuś, kto menu kuchni indyjskiej nie trzymał w rękach. No szacun, naprawdę. Dostałam absolutnie wyczerpującą wiedzę na temat każdej potrawy, którą byłam zainteresowana. Hm może do tej pory właśnie o to chodziło, że nie potrafiłam wybrać dania dla siebie i dlatego jakoś ta kuchnia mi nie podchodzi?

Dziś często myślę, będąc na mieście, że mam ochotę wybrać się do Hello India Restaurant. Polecam ją znajomym i jest grono osób, które z przyjemnością do niej zabiorę-więc pojawię się tam jeszcze na pewno. Nie byłabym całkiem fair, gdybym nie przyznała, że kuchnia indyjska i kuchnia afrykańska (nie przepadam za obydwiema, chociaż Kenię kocham i odwiedzam po stokroć) ma, najlepszy ryż jakikolwiek jedliście w swoim życiu. Już kiedyś o tym pisałam, po którejś z wypraw do Afryki. I zawsze jestem taka dumna, jak ktoś siedzący naprzeciwko mnie mówi „nie lubię ryżu” a ja mówię „uwierz mi, takiego nie jadłeś”, na co ta osoba „no dobra spróbuje” (a mina wskazuje „fuj”), po czym na twarzy rozkwita uśmiech i niedowierzanie niczym kwiat lotosu na tafli jeziora. O tak mi się poetycko porównało.

Hello India Restaurant może się pochwalić naprawdę rewelacyjnym ryżem.

Właściwie to mogłabym u nich jeść tylko ryż, chlebki naan i sosy. Ale nie. Nie, bo pozostałe dania są zaskakująco pyszne. Niby wszystko pływa w sosach, ale te sosy są takie wyważone, nie kleiste, zapychające, ciężkie i nafaszerowane wszystkimi możliwymi przyprawami. Nie. Te Indie, Indie na ul. Augustiańskiej 24/LU4 w Krakowie mają zbalansowany smak i nutę przewodnią. I chociaż nadal nie chcę jechać do Indii, to do Hello India na Kazimierzu w Krakowie-zawsze!