Teraz wygłoszę rzecz oczywistą. Mazury są piękne. Nic nowego, zapewne słyszeliście to milion razy. Dodam więcej takich frazesów. Mazury są smaczne, na Mazurach jest niezwykła gościnność, Mazury to cudowna energia. Banał prawda? Pokrótce mówiąc – tak. Jeżeli ma się szczęście trafić na takie miejsca i ludzi, którzy oddają w ręce swoich gości wypieszczone wnętrza jak w Folwark Bielskie, to takich sloganów można by powtarzać nieskończoną ilość. Za to, co będzie tutaj dla Was nowością i fakt ten będę lobbować już do końca swojego życia.
Mazury są niesamowite jesienią!
Bielskie. Wydawałoby się zwyczajna, mazurska wieś. Kto by się tam zapuścił. I po co? A już jesienią? No tak. Ja. Czar tego miejsca jest trudny do opisania. Jezioro 50 metrów od folwarku. Przepiękne łąki, pola, lasy. Spacerowo, rowerowo, konno. Oczy nie mogą napatrzyć się na piękno otaczającej Cię przyrody. Rykowisko łosi, które nocą brzmiało jak koncert z nut nie do odtworzenia. Trzaskający ogień w kominku, zapach drewna i wnętrza tak gustowne i z charakterem, że z przyjemnością się do nich wraca po całym dniu włóczęgi. Pomimo chęci poznania okolicy!
Domowe jedzenie, świeże, sezonowe. Tu wszystko smakuje bardziej. Domowa pomidorowa zrobiona przez Ewę-dobrego ducha domu, obfite śniadania z lokalnymi przysmakami, lokalne piwo. Tu opowieści są kolorowe, Dziadek Edek z nieukrywaną łzą w oku opowie Wam ile pracy i czasu zostało włożone w folwark. Uwierzcie mi, będziecie zachwyceni. Stare obory i stajenne pomieszczenia przerobione na komfortowe pokoje, olbrzymi salon ze wspólnym, drewnianym stołem i nowoczesną kuchnią. Uginające się od książek regały i fotele tak wygodne, że nie chce się z nich schodzić. Przestrzeń. Wokoło domu znajdzie się miejsce na leniwe huśtanie, swobodne bieganie lub polegiwanie. Teren jest bardzo duży dlatego każdy znajdzie w nim swój kąt, bez zaglądania drugiej osobie przez ramię. Podsumowując można bardzo wypocząć. Bacząc na to, ze każdy z nas potrzebuje czasmi zwyczajnie wylądować na końcu świata, aby uciec od zgiełku goniącego nas życia. To miejsce jest faktycznie do tego stworzone.
Takie „końce świata” bardzo kocham.
Luksus zamknięty w starych murach, połączony z naturą i filozofią slowlife. Trzeba mieć piękne serce i nietuzinkowe wnętrze, aby stworzyć tak magiczne miejsce. Tam na każdym metrze kwadratowym widać zaangażowanie właścicieli, widać ich gust i determinację w tworzeniu niebagatelnych rozwiązań dających poczucie komfortu. A ten znajdzie tu równie grupa znajomych, rodziny z dziećmi czy też samotne wilki.
Jesienna aura nas rozpieściła, mieniące się jeziora w słońcu przywoływały fale ciszy i spokoju. Bo o tej porze roku właśnie to znajdziesz na Mazurach: ZEN. Zostawisz za sobą gwar świata, szum informacji i cepelię turystyczną. Zresztą obraz może powiedzieć więcej niż słowa. Zobaczcie sami!