Niedziela. Przyjazd.
Mijając po drodze tabliczki z napisami „pokoje, apartamenty, pokoje, apartamenty” modliłam się o odrobinę przestrzeni. I nie rozczarowałam się, bo Hotel Kopieniec Fizjo-Med SPA położony jest na wzniesieniu a wokoło łąki, pastwiska, lasy i szemrzący strumyk. I chociaż Tatry tonęły we mgle to ten krajobraz, niezależnie od pogody, jest najpiękniejszy w całej Polsce. Nie wiem, co góry mają takiego w sobie. Przytłaczają, są ponure, kanciaste i z reguły wieją grozą, a jednak człowiek nie może przestać chłonąć ich majestatyczności. Tak samo, jak wdychać powietrza. Boże jak ono pachnie! I chociaż brak jeszcze charakterystycznego dla tego regionu zapachu palonego drewna w kominku, to słodycz mieszająca się z zapachem lasu i owiec łagodnie płynie do płuc.
Na pierwszy rzut oka Hotel Kopieniec Fizjo-Med SPA nie robi wrażenia dużego obiektu. Dlatego tym bardziej zastanawiałam się, stojąc przed drzwiami i podziwiając charakterystyczny dla tej zabudowy, góralski styl, gdzie on mieści te 29 pokoi.
Ku mojemu zdziwieniu… no dobra, nie będę Was czarować. Nie uwierzycie, jak bardzo odetchnęłam z ulgą, kiedy wnętrze okazało się cudnie proste, dizajnerskie, dosłownie z akcentami świadczącymi o tym, że hotel zbudowany został przez rodzinę od Dziada, z Pradziada pochodzącą z Podhala. Duże, czarno-białe zdjęcia przedstawiające członków owej rodziny, motywy góralskie rzeźbione w drewnie, szarość stanowiąca tło dla czerwonych akcentów. Delikatnie, bez popeliny.
Jest przytulnie, ale zaskakująco przestronnie.
Do pokoju prowadzą korytarze i winda, którą zjeżdża się piętro w dół a mimo tego, widok z balkonu jest przecudny i wznosi się nad skarpę. Bo właśnie w nią wbudowany jest Kopieniec. I będzie się jeszcze rozrastał, ale w dół. Wrażenie jest dość ciekawe, bo z początku nie można się przyzwyczaić do tego, co widzi się z zewnątrz a co po wejściu. A potem jest jeszcze lepiej.
Dawno nie podobał mi się tak pokój hotelowy. Ma dokładnie wszystko to, czego można spodziewać się po pokoju wypoczynkowym (na razie z biznesowego punktu widzenia, nic nie przebije Warsaw Plaza). Jest duży. Ma wbudowaną, przeszkloną, dużą łazienkę. Duże łóżko bez dzielenia (nie cierpicie pewnie, kiedy na środku łóżka łączą się materace co?), wysokie, wygodne dla kręgosłupa – w końcu nie bez powodu hotel ma w nazwie Fizjo-Med. Olbrzymi balkon z przecudnym widokiem. Usiadłam i zasłuchałam się w strumyk – chociaż po sile jego rażenia to nie wiem, czy jest to najodpowiedniejsza nazwa. Jeszcze piwko nie smakowało tak dobrze, jak w tą niedzielę.
Zanim jednak całkowicie utknęłam na balkonie, poszłam pozwiedzać.
W restauracji przyjemnie pachniała kolacja, serwowana à la bufet lub à la carte. Jak kto woli. Przyjemne miejsce. Niewielki stylizowany na beton bar, ściana z winami, przyciągające wzrok lampy. Zastanawiałam się, co mnie czeka w karcie, bo patrząc na stylistykę miejsca, wiedziałam, że nie będzie to góralska strawa, jaką znam z Krupówek. Przyjemność przekonania się o tym zostawiłam sobie na dzień następny.
Tak się składa, że jeżdżę konno i rok temu miałam niefortunny terenik. Po nim przeszłam rekonstrukcje stawu skokowego oraz nabawiłam się przepukliny kręgosłupa. W związku z tym raz na jakiś czas wypada mi dysk, co zdarzyło się całkiem niedawno. Jednak nie o tym będę pisać, co mi dolega, ale o koncepcji na Kopieniec Fizjo-Med SPA. Bo jest słuszna. Tak naprawdę w tym hotelu możecie przejść pełną rehabilitacje. Posiada on sporo sprzętu, który takie osoby jak ja znają bardzo dobrze. Mogą się poszczycić jedną z dwóch na Podhalu metod leczenia falą uderzeniową. Mają też odpowiednio przeszkolony personel, konsultantów, lekarzy. Dodatkowo dobrze rozwinięty jest pakiet SPA i są to dwie najmocniejsze strony tego miejsca. W pięknych okolicznościach przyrody i architektury można wrócić do zdrowia. Kogo boli, ten wie, że będzie warto tu przyjechać.
Poniedziałek, rano, południe, wieczór.
Wstałam wyspana. Otworzyłam balkon i wyszłam na zewnątrz. Mgła wydawała się wdzierać na skarpę. Tonęliśmy w białej zasłonie. Piękny widok.
Śniadanie w formie bufetu bardzo fajne. Nie za dużo, nie za mało, kuchnia serwuje ciepły posiłek na życzenie – w tym jajka na miękko. Zauważyłam ostatnio, że coraz częściej odchodzi się od serwowania ciepłych posiłków (jajecznica, naleśniki) na bufecie i chwała za to Szefom Kuchni. Nie przepadam za taką formą jedzenia, ale rozumiem jej potrzebę występowania w hotelach. Pojadłam, umówiłam się na masaż i prądy, żeby postawić na nogi mój kręgosłup i oddałam się całkowitemu chillingowi. W skład niego wchodziła m.in. zupa z oscypka – danie flagowe restauracji. Pyszne! Gdybyście mogli mnie teraz zobaczyć, to wyglądam jak ta ikonka z FB z sercami w oczach. A z lampką wina to już w ogóle moje sercowe oczy wyszły z orbit.
Masaż poprzedziłam wizytą w saunach. Uwielbiam! Zwłaszcza kiedy siąpi na zewnątrz i to jeszcze w poniedziałek. Jakoś człowiekowi od razu życie się wydaje milsze. Dawno też nie miałam takiej przyjemności z masażu. Delikatne, ale stanowcze dłonie nieśmiałej Pani Marysi odstresowały moje ciało i rozluźniły plecy. Poprawiłam potem tensami, bo przecież w Hotel Kopieniec Fizjo-Med SPA o to chodzi: odnowę!
Wieczór w miłym, męskim towarzystwie w akompaniamencie cudownego Rieslinga i bardzo dobrej kuchni, utwierdził mnie w przekonaniu, że ten niewielki hotel ma w sobie ogromny potencjał, który widać na każdym kroku. Torcik z kaszanki w nakryciu z rukoli podany na karmelizowanym jabłku z musem chrzanowym rozłożył mnie na łopatki. Puszysty sernik podany z sosem czekoladowym i karmelizowanymi pomarańczami był zwieńczeniem wieczoru i absolutnie fantastycznie komponował się z winem. Fajna kuchnia, z dozą regionalizmu, ale nie przeładowana – zupełnie jak wnętrza.
Wtorek.
To prawdziwa przyjemność gościć w tym miejscu. Pasja, z jaką jest prowadzony Hotel Kopieniec Fizjo-Med SPA, zaangażowanie obsługi, profesjonalizm w SPA i MED sprawia, że nie chce się z niego wyjeżdżać. W podróżowaniu niesamowite jest to, że kiedy myślisz, że już wszystko widziałaś i nic cię nie zaskoczy, pojawia się kolejny kawałek miejsca, które jest inne, zachwyca inaczej. Dlatego lubię podróże. Lubię hotele. Lubię dla Was o nich pisać.