Dania serwowane przez Szefową Kuchni Dianę Olechnowicz w Brasserie Olympique to flirt idealny. Delikatny, ale z nutą pikanterii. Gwałtowny, ale stały w smaku. Uwodzi, pozostawiając na policzkach lekki rumieniec, ale całkowicie sycący zmysły. Oddałam się temu romansowi bez reszty, aby dziś móc Wam o nim napisać.
Brasserie Olympique w Hotelu Francuskim swoim wnętrzem nawiązuje do stylu vintage. Jednak nic takiego pokrytego kurzem i wyszczerbianym talerzem stojący, a dawnym stylem ludwikowskim, z bogatymi zdobieniami i przepychem tak mocno charakterystycznych dla Króla Słońce. Sam klimat pochmurnej ulicy Pijarskiej przypomina nieco uliczki Paryża. W tych okolicznościach doskonale odnajduje się klasyczna kuchnia francuska serwowana na polskiej porcelanie z Chodzieży.
Francuski tatar jest dokładnie taki jak flirt opisany we wstępie.
Jedwabny, ale ostry w smaku. Od razu zmieszany, świetnie przyprawiony nie pozostawia żadnych niedomówień. Pâté z kaczych wątróbek jest świetnie przełamane chutney, które podbija intensywność pasztetu. Tradycję można wyczuć również w zupie cebulowej, takiej, jaką znam z Francji, pełnej cebuli, wina, zapieczona-nie kremu-co do dziś uważam za profanacje tej potrawy. Jesz i myślisz sobie, że to kuchnia w stylu vintage, taka wiecie, klasyczna, nawiązująca do dawnych przepisów i metod, cholernie czasochłonna i na dodatek jest coś w niej, jakiś magiczny sposób Diany Szefowej Kuchni, że każda z tych potraw smakuje wyraziście, nie przytłacza, nie nasyca-co nie zmienia faktu, że wypełnia brzuch do granic możliwości.
Olbrzymie wrażenie zrobiło na mnie Gnocchi Parisienne / szpinak / pieczarka portobello. To były najlepsze gnocchi, jakie jadłam! Trudne do zrobienia, ale lekkie i tak smaczne, że ślinianki same pracują. Filet z sandacza / por / rodzynki podany w niecodziennej formie, ba z wielką wyobraźnią był niekwestionowanym królem stołu. Albo weźmy takiego królika w śmietanie z ziemniakami La Ratte z masłem truflowym. To jak muskanie ustami nagrzanej od pożądania skóry. Jak ssanie kostki lodu i obracanie jej gorącym językiem. A desery? Rum Baba / krem chantilly / owoce oraz Bavarois z ciemnej czekolady / czarna porzeczka? Nie bez powodu używa się modnego hasztagu #foodporn, który w przypadku restauracji Brasserie Olympique oddaje jej klimat kulinarny idealnie.
Dobra, kończę tę recenzję, bo za chwilę zmieni się ona w lubieżną opowieść o tym, jak uwiodła mnie kobieta z olbrzymim talentem! Mogę się też założyć, że przysłowie „przez żołądek do serca wymyślili Francuzi. Tak jak pocałunek z języczkiem! W ogóle co za zbereźny naród! I to wszystko podane we wnętrzu Brasserie Olympique. FoodPorn.