MODRZEWIE PARK HOTEL (Szczawnica)


Modrzewie Park Hotel. Elegancja, klasa, styl. Komfort, luksus, wygoda. Właściwie całą tę recenzję mogłabym napisać samymi przymiotnikami i doskonale wyczytalibyście z nich, że to miejsce jest wyjątkowe. I to w Szczawnicy! Piszę to z lekkim przekąsem, bo do tej pory to miejsce było dla mnie nieco… przykurzone. Owszem, okolica jest piękna, sama zeszłam tu kilka gór oraz przejeździłam kilka szlaków konno, jednak nie zapuściłam się nigdy dalej, a już na pewno nie noclegowo. Szczawnica wiała dla mnie festynem, przaśnością i … emerytami. Owszem przyznam się, że moja ignorancja na temat tej miejscowości była olbrzymia. Jednak mijając stragany wzdłuż drogi, po prostu czułam się zniechęcona poznaniem tego miejsca. Aż do momentu zaproszenia od Modrzewie Park Hotel*****.

Przede wszystkim nie miałam pojęcia, że Górna Szczawnica, czyli park, jest tak urokliwy.

Nie wiedziałam też, że został przepięknie odrestaurowany a budynki znajdujące się w nim, przywrócone do działania w ramach ich pierwotnego przeznaczenia. Znajdziecie tu stylową, nieco z zabarwieniem francuskim kawiarenkę Cafe Helenka. Obok niej w Pijalni Wód Leczniczych Szczawnica, gdzie spotyka się główne bogactwo Szczawnicy-wody mineralne, uleczycie kilka swoich schorzeń. Historia tego miejsca sięga 1863 roku i możecie ją poznać w muzeum mieszczącym się na piętrze. Tu znajdziecie makietę pięknego, drewnianego dworku, który kiedyś spłonął do samych fundamentów, a następnie został odbudowany 1:1 i pełni rolę kulturalnej mekki Szczawnicy. Dworek Gościnny to obecnie multifunkcjonalne centrum kulturalno-biznesowe, pozwalające na organizację dowolnych wydarzeń kulturalnych, biznesowych czy prywatnych. Jego wnętrza mnie zachwyciły.

Gra świateł, detale, tajemne pokoje i windy, lampy, na których widok dosłownie tracisz głos.

Zwiedzenie tego miejsca jest czymś wyjątkowym! Dobrze, że mogłam ochłonąć w Jazz Bar znajdującym się również w jego wnętrzach, bo jeszcze długo byłam pod wrażeniem. I zobaczcie. Właśnie Was oprowadziłam, lekkim, spokojnym spacerem przez piękny modrzewiowy park, po miejscach, które wprawią Was w doskonały nastrój i zapewnią rozrywkę. Mnie wprawiły a za wspaniałe towarzystwo i ten właśnie spacer chciałam podziękować Joli – Dyrektorce Sprzedaży, która zaraziła mnie entuzjazmem do tego miasteczka i pokazała Szczawnice, o jakiej nigdy bym się nie dowiedziała.

Jeszcze nigdy pisząc o jakimś hotelu, nie rozpisałam się tak bardzo o okolicy. Chyba dlatego, że nadal jestem podekscytowana odkryciem Szczawnicy, która stała się dla mnie wyzwaniem eksploracyjnym. Chętnie będę ją odkrywać dla Was dalej, bo jak się okazało „tu jest życie!”. I to nie byle jakie. Dawno, ale to naprawdę dawno nie byłam w tak dobrym hotelu. Miałam lekką obawę czy wnętrza z dwudziestolecia międzywojennego to mój klimat. Pewnie jak większość z Was, wybierając hotel, kieruje się nowoczesnością wnętrz. Bo to takie bezpieczne. Cieszę się, że wyszłam spoza mojej strefy komfortu i dałam sobie możliwość poznania wnętrz, które

dołączyły do listy moich ulubionych hoteli w Polsce!

Przede wszystkim willa, w której umieszczony jest hotel, ma piękną historię. Nowocześnie zakomponowana bryła pensjonatu w stylu modernistycznym, otrzymała popularne wówczas rozwiązania architektoniczne zaczerpnięte z budownictwa okrętowego. Jest przestronna, wiją się w niej schody (jest też winda), ma jedynie siedemnaście świetnie wyposażonych, bardzo dużych pokoi, strefę wellnes z basenem, stylowy bar i piękną restaurację z wielkimi lustrami na ścianie. Butikowy styl tego hotelu powoduje, że podejście do gościa jest indywidualne a pobyt tutaj, zmienia się w luksusowy czas. W samym hotelu panuje cisza i spokój, balsam dla duszy po intensywnym tygodniu.

Personel jest przyjazny i miły, doskonale wie, jaka jest jego rola. Nienachalny, prezentujący „starą szkołę” gastronomii, co ja, po wielu latach pracy w tej branży bardzo doceniam. Jeżeli może się Wam wydawać, że pokoje nie przypadną Wam do gustu ze względu na cały charakter hotelu, to możecie podobnie jak ja, miło się rozczarować. Przede wszystkim są przestronne, ciche, podzielone na część sypialną i tak zwaną dzienną. Doskonale wyposażone-wybiegają zdecydowanie poza standard hotelowy. Do tego design jest w najlepszym wydaniu. Tu nic nie jest przypadkowe. Lustra powierzające pomieszczenia, ciężki kolory przełamane lekkimi dodatkami lub żywymi kwiatami. Eklektyczność i awangarda w czystym wydaniu.

Podobne klimaty można znaleźć na talerzu. Krótka, treściwa i wykwintna karta restauracyjna to znak rozpoznawczy Miłosza Kowalskiego, jednego z lepszych Szefów Kuchni, jakich miałam okazję poznać. Produkty z najwyższej półki, zaskakujące kompozycje, wyrazisty smak – to wszystko znajdziecie tu na talerzu. Kolacja walentynkowa przygotowana przez Sous – Chef’a Paulinę Gulajską wyniosła nas na wyżyny gastronomii. Dawno nie miałam takiej przyjemności nie tylko z jedzenia, ale również z aspektów wizualnych.

Tak wyjątkowej kolacji nie miałam dawno.

Z wielu powodów. Podejście do jedzenia w tym miejscu absolutnie nie kończy się na karcie czy specjalnych, dedykowanych kolacjach. Powinnam właściwie zacząć od śniadania, które w takim wydaniu należałoby serwować w każdym hotelu! Duży wybór dań gorących na zamówienie. ZERO BEMARÓW i przyduszonej jajecznicy czy ociekających wodą kiełbasek. KLASA. Porządek na bufecie, duży wybór pieczywa, małe talerze często donoszone i uzupełniane świeżymi warzywami, owocami. Spory wybór słodkości i kawa z ekspresu. Gdybyście mnie zapytali o mega śniadania w hotelach, które pamiętam i zrobiły na mnie wrażenie do tego stopnia, że wyrwana w środku nocy mogłabym je wymienić – to byłyby to dwa miejsca. Modrzewie Park Hotel***** dołączył do tej listy.

Cieszę się, że mogę podzielić się z Wami tym miejscem. Odczarowanym, odkurzonym i gotowym do odkrywania na nowo. Nawet w turystycznym miejscu, wydającym się osławionym niezbyt przychylnymi opiniami można znaleźć prawdziwą perełkę. Wystarczą odpowiedni ludzie, którzy mają na tyle w sobie szaleństwa, wyobraźni i miłości, aby poświęcić czas i środki dla idei.