CHLEB PSZENNY NA DROŻDŻACH


Chleb pszenny na drożdżach. Do tego przepisu potrzebujesz jedynie czasu.  Nie, nie panikuj! Chleb możesz przygotowywać jak wrócisz z pracy, bo jest on naprawdę łatwy. Jednak trzeba to dobrze zaplanować. Upieczony chleb wystarcza nam na 2-3 dni. Ponieważ przez tyle jest świeży. Zrobiłam go w czwartek i przywiozłam na święta w sobotę. Krótko mówiąc, wszyscy byli w szoku, bo myśleli, że chleb upieczony dzień wcześniej. W każdym razie, nie ma się czego bać.

Nawiasem mówiąc do tego przepisu dochodziłam jakieś pół roku i to, co ci o nim powiem: wywali Twój świat do góry nogami. A teraz wymówki. Nie, nie potrzebujesz specjalistycznych pieców-ja mam dostępny mini piekarnik Camry za 500 zł z maksymalną temperaturą 230 stopni. Nie potrzebujesz robota, maszyny, nawet nie ubrudzisz sobie dłoni. W kwestii sprzętu mam jasność. Mając to wszystko na uwadze, bierz się do pracy.

Potrzebujesz: miska, silikonowa szpatułka, naczynie żaroodporne, ścierka, piekarnik.

Po pierwsze: składniki. Zacznę od tego, że chleb jest na drożdżach. Dlaczego robię go na drożdżach? Ze względu na to, że po prostu lubię wygodę w kuchni. W przypadku zakwasu trzeba go dokarmić, odczekać swoje, a ja chleb zazwyczaj chce mieć już, teraz, zaraz. W rzeczy samej bliżej mi do Nigella Lawson niż Martha Stewart.

Przechodząc do rzeczy bo, sama nie lubię, jak przepisy poprzedzają jakieś wypociny.

Składniki:

  • 1/2 kg mąki pszennej typ 750 (obojętnie jaka marka byle pszenna i ten typ)
  • Łyżka stołowa od zupy soli
  • Drożdże instant – 7g
  • Ciepła woda. I tu się zatrzymam. Wody dajesz tyle, ile zabierze mąka. Ma powstać paćka. Zazwyczaj jest to około 2 szklanki

Do miski wsypujesz mąkę, sól i drożdże. Zalewasz ciepłą wodą i mieszasz szpatułką, aż cała mąka będzie mokra i papkowata. Wymieszaj dokładnie, nie może być żadnego suchego miejsca. Zbierasz mąkę ze ścianek, przykrywasz ścierką i zostawiasz w ciepłym miejscu na 1 godzinę.

Dodatki. Jeżeli lubisz jakieś dodatki jak kminek, orzechy, sezam to teraz jest ten moment, że możesz je sobie dodać. Jak nie lubisz, nie dodajesz.

Po godzinie zaczyna się zabawa. Teraz, co godzinę, 5 razy będziesz mieszać to ciasto w określony sposób cztery razy, po trzech razach z każdej strony. He, he, nie łapiesz, o co chodzi? Okej. Po prostu dzielisz miskę na 4 strony świata. I teraz z każdej strony szpatułką zawijasz od ściany miski do środka (od spodu) ciasto po trzy razy. W sumie robisz dwanaście takich ruchów. I tak co godzinę, przez pięć kolejnych godzin. Robiąc tak, napowietrzasz ciasto i nadajesz mu strukturę.

Po pięciu razach przekładasz ciasto (które nadal jest lejącą papką), do naczynia żaroodpornego, które wcześniej wyścielisz (samo dno), papierem dno. Włączasz piekarnik na 230 stopni (góra i dół, bez termo obiegu). Nagrzewasz, przez godzinę a ciasto pod ścierką rośnie.

Po godzinie przykrywasz ciasto w naczyniu przykrywką i wsadzasz na 40 minut do rozgrzanego pieca. Po tym czasie zdejmujesz przykrywkę i pieczesz chleb jeszcze z 10-15 minut aż się zarumieni. Chleb po upieczeniu wyciągnij od razu z naczynia na deskę do wystygnięcia. Podsumowując: nie śpiesz się, a wszystko będzie ok!

Jeżeli chleb jest dla ciebie za mało słony, dodaj więcej soli następnym razem aż osiągniesz taki poziom, jaki lubisz.

Daj znać w komentarzu, czy ci wyszedł? Czy coś sprawia ci problemy? Czy przygotować wersje video tego przepisu?

Na moim FB znajdziesz zdjęcia z poszczególnych faz wzrostu ciasta. Kliknij TU