Balaton. Krótki, subiektywny przewodnik.


Jeżeli myślisz o wyjeździe na Węgry, to zdecydowanie warte wzięcia pod uwagę są dwa miejsca. Tokaj i Balaton. Dlaczego Tokaj i jego cudowne wina pisałam już wcześniej TU. Drugim miejscem jest Balaton, a dokładnie Badacsonytomaj.

Oczywiście to wszystko zależy, kto czego szuka, ale skoro jesteś czytelnikiem mojego bloga, to szukasz zapewne dobrego wina i wypadu we dwoje lub z przyjaciółmi w duchu slowlife.

Badacsonytomaj region bogaty w winnice, plantacje winogron i urzekającego koloru jeziora.

Świetne miejsce wypadowe do jaskini w mieście Tapolca, którego największą atrakcją w środku miasta (!) jest podziemny szlak, który pokonujemy z wiosłem w dłoni na pokładzie metalowej łódki. Fajna zabawa, piękne zdjęcia, wycieczka krótka i przyjemna. Podobnie jak półwysep Tihany, który urzeka lawendowym zapachem, widokami i paprykowym domem.

W Tihany musisz odwiedzić kawiarnię Apatsagi Rege. Ma najpiękniejszy widok na półwysep i jezioro oraz ciekawe pozycje w menu z… lawendy. Półwysep słynie z jej uprawy, dlatego znajdziesz tu wszystko od mydełka po lawendową ice caffe (całkiem niezłą swoją drogą). Znajdziesz tu również Dom Papryki, w którym jak sugeruje nazwa, zaopatrzysz się we wszystkie paprykowe smakołyki.

Wróćmy jednak do Badacsonytomaj. Tu polecam najbardziej winnicę Laposa Birtok. Piękne położenie, widok zapierający dech w piersiach, bardzo dobre jedzenie (mają jeszcze dwa inne punkty gastronomiczne, więc jeżeli chcecie dobrze zjeść, to polecam). Bardzo dobrze przygotowana degustacja win z opcją przekąsek. Zwiedziliśmy jeszcze kilka innych, w tym polecaną przez wszystkich Szászi Pince Vinotéka, jednak naszym zdaniem żadna nie przebije Laposa.

Ten region to wyprawa głównie po wino. Niestety nie przywiozłam żadnej butelki, ponieważ mi nie smakowały. Pomimo wielu prób, żadne mi nie podeszło. Są dla mnie za kwaśne, za płytkie, zbyt płaskie. Nadal w moim stojaku na wino zobaczysz tylko wina z Tokaju.