Grudzień.


Grudzień. Jeżeli w marcu jak w garncu, to nie wiem, jak określić grudzień. Zawsze zostawiam sobie ten miesiąc luźniejszy. Nie jeżdżę na recenzje, ogarniam najistotniejsze sprawy. Mimo tego, ilość tematów, które się namnożyły, mogłabym rozdzielić na kilka miesięcy!

Nigdy nie rozumiałam ludzi, którzy na sam koniec zostawiają do załatwienia świąteczne sprawy. U mnie choinka ubierana jest przed 6 grudnia, prezenty kupuje od listopada, zwłaszcza jeżeli komuś daruje rękodzieło np.: z tego tekstu.

Zakupy, porządki zaplanowane są od początku grudnia, a ja mogę w międzyczasie oddać się skiturowym spacerom. I chili outem w kuchni. Ci, którzy z Was nie wiedzą, kuchnia jest miejscem, w którym spędzam czas, kiedy muszę się wyluzować. Im więcej mam do ugotowania, tym bardziej jestem szczęśliwa.

Miałam też czas, aby napisać tekst o świątecznym Zakopanem. Tu ten czas jest przepiękny, niezależnie od tego, jakiej wiary jesteś, warto przyjechać i poczuć ten klimat. Jeżeli przegapiłeś ten tekst, to zajrzyj TU. Przy okazji możesz też zobaczyć nowy profil na Instagramie: ZAKOPANE NA WYPASIE. Wrzucam tam najfajniejsze tematy dotyczące Zakopanego i Podhala, jeżeli zamierzasz tu przyjechać, śmiało korzystaj z mojej wiedzy.

Niestety koniec miesiąca zaskoczył mnie brakiem śniegu. Pierwszy rok jak tu zamieszkałam było śniegu po sam trzepak (tak, to moja miara), a dziś ledwo wspomnienie o białym puchu. Szkoda, bo nie mogę się doczekać kolejnego wypadu na narty. Tymczasem pozostaje życzyć mi Tobie, szczęśliwego nowego roku! Fajnie, że jesteś tu ze mną!