Czerwiec. Kiedy ten miesiąc minął-nie wiem. Jak w życiu dzieje się dużo przyjemnego, to czas leci nieubłaganie. W czerwcu byliśmy na dwóch końcach Polski! Bardzo przyjemnych końcach. Miesiąc obfitował w doznania, jeżeli przegapiłeś wpisy z ostatnich tygodni, to tu znajdziesz podsumowanie.
Zawsze jest dobry moment, żeby uciec nad morze.
Odwiedziliśmy mój ulubiony zakątek nadmorskiego wypoczynku- Kąty Rybackie i Bumerang Ośrodek Wypoczynkowy. Aż dziw bierze, że jeszcze takie miejsca bez ludzi nad Bałtykiem istnieją.
Zabrałam Tomka też do Trójmiasta na moje ulubione smażone szprotki w Tawerna Orłowska i na najpiękniejszą ulicę w Gdańsku, Mariacką. Przygotowałam taki krótki plan zwiedzania „jeden dzień w Gdańsku”. Gdzie na kawkę ciastko (OMG pyszne eklerki od Eklerkownia). Odkryliśmy też najbardziej Instagramową huśtawkę w Gdyni!
Przy okazji tego podróżowania powstał tekst o tym, aby nie sypiać byle gdzie i byle jak. Ja na tym punkcie mam prawdziwego bzika i od lat korzystam tylko z dobrych materiałów, czy to się tyczy łóżek, materacy czy pościeli jak właśnie Maro Home. Nie bez przyczyny powstał też ten blog, o miejscach nietuzinkowych i pięknych.
W Krakowie znalazłam hotel klimatem przypominający rodem z Mazur. To niesamowite odkrywać miasto, w którym mieszkało się całe życie. Hotel Niebieski***** powinien zwrócić twoją uwagę zarówno pod kątem spania, jak i jedzenia. Po całym dniu pracy, bo jednak do Krakowa jeżdżę głównie po to, był prawdziwą oazą wytchnienia. Poszliśmy też z Drwalem na randkę brzegiem Wisły. Przy zachodzącym słońcu miasto wydaje się dużo przyjemniejsze.
Ponieważ i rodzice i Babcia są na wakacjach, porzuceni i zawsze głodni trafiliśmy do TASHI THAI & SUSHI. Mają świetną kuchnię tajską i bardzo ciekawe sushi. Cały czas starają się pokazywać coś nowego, a ta kuchnia jest wyjątkowo bogata. Jedno co mogę ci obiecać-kulinarnie się tam, nie znudzisz.
Jeżeli myślisz, że to koniec opowieści o tym, co było czerwcu, to, nie.
Dopiero się rozkręcam. W domu miałam czas przygotować dwa teksty. Poznaje Zakopane, doświadczam je i chętnie ci o nim opowiadam, bo jak się okazuje wśród powszechnie znanej popeliny, można tu żyć pięknie. W moich wpisach ZAKOPANE NA WYPASIE znalazły się już opowieści o oscypkach, wierzeniach i o rękodziele. W czerwcu podzieliłam się z Tobą najpiękniejszymi panoramami Tatr, które możesz zrobić telefonem praktycznie nie wysiadając z samochodu oraz moim ulubionym tematem, czyli gdzie zjeść.
Potem pojechaliśmy na Podlasie do prawdziwego domku na drzewie NA ŁOŚMIU METRACH. To była wisienka na torcie tego miesiąca!! Miejsce cudowne, w lesie i naprawdę na ośmiu metrach. Podlasie jest piękne i będąc tam drugi raz, nadal nie rozumiem, dlaczego jest tak mało uczęszczane, a przecież zaledwie 200 km od Warszawy. My odkryliśmy zupełnie nowe horyzonty, a o podlaskich atrakcjach mogłabym się rozpisywać w nieskończoność. Przeżyliśmy prawdziwą Noc Kupały, jedliśmy rarytasy, pyszne miody i spaliśmy w najlepszym z możliwych miejsc! Było magicznie!
Jak zawsze czkam na twój komentarz!